sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 3; „Świat snu.”

          Ruszyłam za nimi. Poszliśmy w stronę zaułka, z którego przed paroma minutami wyłonił się Liver. Przeszłam parę kroków, gdy usłyszałam ciche szlochanie. Dochodziło z prawej strony. Odwróciłam się i spojrzałam tam. W tej chwili obok mnie zmaterializował się Liver.
- Usłyszałaś Miles, to dobry znak – uśmiechną się do mnie. Spojrzałam na niego. Teraz jego oczy były koloru miodu. - Pewnie zastanawia cię co tu się dzieje. Zaraz wszystkiego się dowiesz – powiedział to tak, jakby wiedział o czym myślę. W sumie to było możliwe, bo Lucky wiedział. Ciekawe ile rzeczy się jeszcze dowiem.
          Po paru minutach podeszliśmy do murowanej ściany.
- Po co tu przyszliśmy? - zapytałam zdziwionym głosem. Nie rozumiem, dlaczego stoimy pod zwykłą ścianą.
- Jesteś bardzo niecierpliwa prawie tak samo jak... - Lucky odchrząknął.
- Jak kto? Z resztą nieważne.
- Poczekaj...
          Nagle ściana zaczęła się świecić. Z chwilą coraz mocniej, i mocniej, aż w końcu była biała i gładka jak ściana w szpitalnym pokoju. Liver nakreślił coś na niej serdecznym palcem. „Obraz” przedstawiał trzy pionowe kreski i jedną pod nimi.
          Ściana otworzyła się, jakby była zwykłymi drzwiami, które wystarczy pchnąć.
- Witaj w Świecie Snu. - Powiedział Lucky.
          Kiedy przeszliśmy przez bramę, oślepiło mnie rażące, białe światło. Wylała się fala mgły, a zaraz po niej wyszła czarna postać.
- Witaj, jestem Dorian – powiedział wyciągając do mnie rękę.
- Dorian to najważniejsza osobistość tego Świata. Jest zarazem szefem, prezydentem, ministrem i zwykłym obywatelem.- wytłumaczył Lucky. Oprócz tej całej sytuacji zdziwiła mnie jedna rzecz. Lucky, przy pierwszym spotkaniu wyglądał jak pers. Teraz jest to mężczyzna z lekkim zarostem o prostej posturze.                    Musiał się przeistoczyć kiedy na niego nie patrzyłam. Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia z białymi ścianami.
- No okej, ale po co ja tu jestem?
- Właśnie do tego zmierzam. Zostałaś wyróżniona. Od wczoraj jesteś Zjawą.
- Przepraszam, kim, bo chyba nie dosłyszałam? - zapytałam otwierając tak szeroko oczy, aż miałam wrażenie, że wyjdą mi z oczodołów.
- Jesteś Zjawą. Spodziewaliśmy się, że cię to zdziwi, bo większość Zjaw w twoim wieku odnajdujemy dopiero po miesiącu. Dodając do tego jeszcze szukanie ciebie po całym Direwood... - zaczął tłumaczyć Liver zanim mu przerwałam.
- Po pierwsze Direwood nie jest takie duże, po drugie nie rozumiem dlaczego akurat ja mam być tą Zjawą. -Wyraźnie zaakcentowałam słowo „zjawa”. To był zamierzony efekt.
- Może i nie jest duże, ale roi się tu od Zmor. Wyjątkowo tutaj trudno było je odróżnić od Zjaw. Ach, no tak. Przecież nie wiesz co to są Zmory. Przed nami wiele godzin nauki historii. Jak zdążyłaś już pewnie zauważyć, to umiemy czytać w myślach. Ale nie obawiaj się, nie wszystko da się zrozumieć i nie do wszystkich myśli zajrzeć. Do twoich też byśmy nie mogli, gdybyś miała Blokadę. Trzeba cię nauczyć ją zakładać. Co się tak patrzysz? Coś niejasne? - „Nie, wszystko jasne, ale sobie pójde, bo umówiłam się z Madie, a tak poza tym, boje się was i nie wiem co możecie mi zrobić” chciałam to powiedzieć, ale nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, bo gardło miałam suche.
- Jak mnie znaleźliście? A może od początku i po kolei, chociaż po części. Ja zadaje pytania, ty odpowiadasz.
- Jeżeli tak będzie ci lepiej zrozumieć to dobrze. Jak jestem Liver, to jest...
- Nie od takiego początku mi chodziło. No, więc jak mnie znaleźliście? - To wszystko było takie dziwne. Od kiedy tu jestem w ogóle się nie rozejrzałam po pomieszczeniu.
Po wejściu wiedziałam, że jesteśmy w pokoju z wysokim sufitem i białymi ścianami. W jednym kącie stały trzy stoły, na których leżały rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałam.
- Jak już wspomniałem było to bardzo trudne, ale dzięki Michael'owi daliśmy rade. Michael jest to nasz... tropiciel, czy coś w tym rodzaju.
- Skąd mieliście mój numer telefonu?
- To było całkiem proste. Wystarczy, że wiedzieliśmy jak się nazywasz i gdzie chodzisz do szkoły. Dalej pewnie się domyślasz.

- W pewnym sensie. A teraz wytłumacz mi proszę czy gdybym nie przyszła na spotkanie to coś byście mi zrobili? - w moim głosie usłyszałam nutę niedowierzania mieszaną z fascynacją.
~***~
Na szybko pisany :) Zapraszam do czytania :)